Jdi na obsah Jdi na menu
 


Nowy pomnik w Dětřichovie

Góry Izerskie mają swój własny fenomen. Oprócz dużej liczby wież widokowych znajduje się tam również wiele pomników. Nigdzie nie ma ich tyle, co tutaj. W najbardziej wysuniętej na zachód części gór, w Dětřichovie koło Frýdlantu, pojawił się jeden nowy. Te małe pomniki przypominają nam o miejscach nieszczęścia, wielu ludzi straciło życie wcześniej podczas pracy w lesie, gdy spadło na nich drzewo, inni opowiadają historie o morderstwach rabunkowych lub nieszczęśliwych wypadkach, gdy strzelba jednego mężczyzny wypaliła, a drugi, który szedł z nim, został trafiony, lub przypominają nam o miejscach, w których ktoś dotknął jego życia...

Nový dětřichovský pomníček

Nowy pomnik pod numerem 68, podobnie jak pomnik rodziny Hubów w lesie Detřichov, upamiętnia dwa smutne wydarzenia. Nie tylko sąsiedni i znacznie większy Frýdlant został trafiony bombami lotniczymi 8 maja 1945 roku. We Frýdlancie zginęło około 70 osób, 3 bomby zabiły również w Dětřichovie. Jedna wylądowała tuż za stacją kolejową Dětřichov i uszkodziła tory. Pozostałe dwie spadły w pobliżu domu nr 246 i uszkodziły okoliczne domy. Przypadkowo Gustav Stephan, rolnik spod nr 76, przejeżdżał obok ze swoim wozem, a pani Walter machała do niego, trzymając swoją małą córkę Inge, niespełna trzyletnią. Bomba wylądowała bardzo blisko nich, koń został rozerwany przez wybuch, a staremu Stephanowi odstrzelono głowę. Pani Walter i jej córka zostały odrzucone przez falę ciśnienia. Mała dziewczynka również zginęła, a jej matka do końca życia trzymała ją za niesprawną rękę.

Drugi epizod miał miejsce po zakończeniu wojny. Niemcy byli wysyłani do różnych prac fizycznych. Pewnego dnia rodzina Heerów z domu nr 68 i krewni Weikertów z sąsiedniego domu nr 67 poszli do pracy w polu, a ich dwaj chłopcy w wieku 8 i 6 lat poszli z nimi. Podczas zabawy znaleźli amunicję z czasów wojny. Tam, podczas przenoszenia, eksplodowała, starszy z braci zginął na miejscu, młodszemu eksplozja urwała nogę poniżej kolana. Z relacji świadków wiemy, że babcia chłopca, Emilie Weikert, niosła go na rękach, podtrzymywana przez długi gumowy fartuch, który miała wówczas na sobie. Zanim go spotkała i poszukała ludzi, którzy pomogliby chłopcu, w fartuchu zgromadziła się duża ilość krwi. Chłopcy zostali uratowani. Rodzina, podobnie jak zdecydowana większość mieszkańców, musiała opuścić Niemcy w ramach deportacji i przesiedlić się do zachodniej części kraju.

Nie chcielibyśmy, aby ta mała relikwia została w jakikolwiek sposób źle zrozumiana. Nie jesteśmy konfederatami ani wielbicielami Trzeciej Rzeszy. Dětřichov zawsze miał większość ludności niemieckiej. W spisie okręgu politycznego Frýdlant można znaleźć informację, że w 1935 r. mieszkało tu 1222 Niemców i tylko 24 Czechów. W obu wspomnianych wydarzeniach historycznych zginęli ludzie. Upamiętniliśmy te wydarzenia 8 maja, ale jedno z nich wydarzyło się również tego dnia 80 lat temu. Jestem matką dwójki dzieci i nie potrafię sobie nawet wyobrazić bólu, jaki towarzyszy śmierci dziecka. Te rodziny żyły w tej społeczności od pokoleń. Niemcy rozpętali wojnę i gotowe piekło na ziemi, nie tylko w swoich fabrykach śmierci. 60 milionów ludzi straciło życie w największej wojnie świata. Ale to dzieci zawsze płacą największą cenę...

Dotarłem do domu nr 68, do którego udało nam się prześledzić część historii. Tuż pod tym domem znajduje się dom nr 67, duży budynek gospodarczy, który od 1958 roku jest zabytkiem chronionym przez państwo. Murowany budynek gospodarczy stał tu z pewnością przed 1843 rokiem. Jest to unikat w regionie Frýdlant. Po prawej stronie znajduje się największy budynek gospodarczy, za nim masywny mur obwodowy, który przechodzi w lewo w dużą stodołę, przed nią znajduje się wzmocniony mur obwodowy, który w swoim wnętrzu kryje pomieszczenie dla drobnego inwentarza, aż do kolejnego budynku gospodarczego. Teren zabudowań jest więc otwarty tylko od frontu. Rodzina rolników Weikertów mieszkała w tym domu od pokoleń. Posiadali oni niewielki dom nr 68 wybudowany nad drogą, który również pełnił funkcję kamienicy. Był to zespół 3 budynków. Największy budynek był również z muru pruskiego, kryty strzechą, posiadał również stodołę i inny mniejszy budynek gospodarczy. Dom spłonął 30 sierpnia 1930 roku, lokatorzy zdołali uciec przed ogniem i stracili wszystko. Z domu pozostała tylko piwnica i ściany zewnętrzne. Z kroniki Detřichova wynika, że 28 czerwca 1931 r. do nowego murowanego domu wprowadził się jako lokator miejscowy listonosz Vinzenz Matějka.

 

Córka Weikertów zakochała się we frydlanckim zecerze Franzu Heerze. Pobrali się w kościele św. Anny 6 czerwca 1933 r. z rąk dziekana Detřichova Augustina Langa, który został zamordowany przez miejscowych nazistów w dniach 29-30 maja 1941 roku. Młode małżeństwo Heer przeniosło się do dawnego gospodarstwa i z czasem urodziło dwóch synów, imię starszego, który zginął w eksplozji amunicji, nie zostało jeszcze ustalone. Młodszy Berthold urodził się 28 kwietnia 1940 roku.

Mamy nadzieję, że nowy pomnik spodoba się Państwu tak samo jak nam. Gdyby nie mój teść, pan Jan Fila, nie byłoby tego nowego pomnika. Chylę czoła przed jego kunsztem jako emerytowanego mistrza murarskiego, tak Oczywiście było więcej niż kilku, którzy pomogli, wielkie podziękowania dla nich i dla tych, którzy byli z nami na spacerze z przewodnikiem.

Zakończyliśmy go na wiejskim cmentarzu. Najpierw przed grobem żołnierza Armii Czerwonej, Prokasa Jozasa Matushiamisa. Nagrobek znajduje się w rejestrze grobów wojennych Ministerstwa Obrony Republiki Czeskiej. Na cmentarzu przedstawiliśmy projekt Rovy mówi, do tej pory na 4 nagrobkach znajdują się kody qr, jeśli je przeczytasz, otworzy się strona internetowa stowarzyszenia i możesz dowiedzieć się czegoś ciekawego. Ostatnią wymienioną osobą był członek czechosłowackiej armii zagranicznej, rtn. Josef Budjač, który został ranny w walkach o Duklę, a następnie zmarł w Dětřichovie 2.4.1946 roku. Jego nagrobek również znajduje się w wyżej wymienionym rejestrze.

https://www.ceskenoviny.cz/zpravy/2670790